Leo zamrugał kilkakrotnie i przetarł dłonią zmęczone oczy. Poprawił się na niewygodnym krześle i spojrzał na lekko pofalowane włosy Antonelli, rozłożone na bezwładnych ramionach.
Znowu przysnął.
An od porodu była praktycznie cały czas na granicy świadomości. Kiedy ją odzyskiwała, trwało to zaledwie kilka minut i raczej nie było wtedy mowy o żadnej rozmowie. Wciąż była wyczerpana, ale z każdym dniem na szczęście coraz silniejsza. Tak przynajmniej mówili mu lekarze.
Lauren, bo tak Leo nazywał swoją córkę, szybko rosła, a jej stan stopniowo się poprawiał. Kiedy rozmawiali z An o imieniu drugiego syna, nigdy nie brali pod uwagę dziewczynki. To było pewne, przy każdym prawie badaniu ginekolog mówił to samo- chłopiec. Ale los wybrał sam.
Minęły trzy dni.
Vasco nie był w szpitalu, ale przynajmniej odebrał telefon, kiedy Leo do niego zadzwonił. Powiedział, że podjął już jakąś decyzję i kiedy już Antonella wyjdzie ze szpitala, odwiedzi ich w domu. Starszy Messi chyba już wiedział, o jaką decyzję chodziło. Przyszłość Vasa wciąż stała dla wszystkich pod znakiem zapytania.
Thiago był ciągle pod opieką albo Rodrigo, który postanowił zostać w Barcelonie, aż do wypisu Anto, albo pani Valerii, niani. Często bywał też w szpitalu.
Podobnie jak piłkarze Barcy. Sala Antonelli była wypchana balonami, kwiatami i pluszowymi miśkami, które, swoją drogą, w większości przyniósł Neymar.
Byli tutaj już chyba wszyscy. Także Enrique, ale akurat wtedy, kiedy Leo poszedł po kawę do kawiarni obok kliniki. Minął się z nim. Ale może to i lepiej. Sprawa z zawieszeniem jeszcze nie przyschła.
Messi westchnął ciężko i jeszcze raz poprawił się na niewygodnie wyregulowanym krześle.
Przez ostatnie kilka dni dużo myślał o kłótni Rodrigo i Vasco. I ogólnie o ich trochę spapranych relacjach. O tym, co obaj powiedzieli przeciwko sobie i co z pewnością mogliby jeszcze powiedzieć.
Przez te kilka lat i w jednym, i w drugim nagromadziło się dużo emocji, których chyba sami do końca nie rozumieli. Leo nie popierał w pełni żadnego z nich, bo chyba każdy miał w tym wszystkim jakąś swoją winę. Dużo się między nimi zmieniło.
Bo to nie zawsze tak wyglądało. Przed rozwodem Rodrigo i Tiny, ich relacja była raczej... zdrowa. Normalna. A później wszystko bardzo szybko straciło swoją normalność. Vas stracił matkę, Rod żonę, a obaj stracili fragment swojej strefy komfortu. Wtedy właśnie Rodrigo stał się taki oschły, surowy, myślał, że właśnie tak dobrze wychowa swojego syna- ucząc go, że nie może się przywiązywać nawet do bliskich mu osób, że na nikim nie może polegać, jedynie na sobie. Więc uciekł w pracę, zostawiając Vasco samego sobie.
A Vas? Bardzo się usamodzielnił, jeżeli można tak powiedzieć o 11-latku. W pewnym momencie po prostu stracił potrzebę bliskości z ojcem. Bliskości z kimkolwiek. Dla Rodrigo był to największy sukces wychowawczy, a dla Vasa- okaleczenie na resztę życia.
I tu pojawiała się rola Leo. Który zawsze, za wszelką cenę, próbował uświadomić temu dzieciakowi, że może liczyć na innych, zwłaszcza na rodzinę. Że może ludziom ufać, że może kochać i że to wcale nie oznaka słabości. Chciał chociaż tak wynagrodzić mu błędy ojca.
Nagle Messi usłyszał ciche pukanie do drzwi. Odwrócił się, a wtedy w uchylonym przejściu ukazała się uśmiechnięta szeroko buźka Neymara.
— Możemy pogadać? To ważne, naprawdę — powiedział niemal bezgłośnie.
Leo pokiwał lekko głową, wstał spokojnie z krzesła, puszczając delikatnie dłoń Antonelli i ruszył do wyjścia. Kiedy już zamknął za sobą drzwi, odwrócił się do Neymara i Pique, którzy byli podejrzanie uśmiechnięci.
— No co się takiego wydarzyło, że się tak cieszycie? — spytał podejrzliwie, krzyżując ręce na piersi.
Gerard i Ney wymienili szybkie spojrzenia.
— Pamiętasz tę naszą rozmowę o Munirze? — spytał Geri, a Leo pokiwał lekko głową, przywołując w pamięci, jak opowiadał im w tajemnicy o sytuacji Vasco i el Haddadiego sprzed kilku lat — Właśnie. Jak nam wtedy o tym powiedziałeś, trochę mnie to ścięło. Ale pomyślałem, że poszukam, popytam i ogarnę, co jeszcze chłopak może mieć za uszami...
— I nie zgadniesz, co znaleźliśmy! — krzyknął podekscytowany Ney.
— Zamknij się, ja teraz mówię — uciszył go Gerard i kontynuował — Leo, okazuje się, że nie doceniliśmy małego Munira. Chłopak ma własną firmę ochroniarską. I to nie byle jaką, bo po godzinach jego koledzy zajmują się bardziej... nielegalnym interesem, jeżeli wiesz o co mi chodzi — zakończył przyciszonym głosem.
— O koks, chodzi mu o koks — dodał Neymar, trzęsąc się jak dziecko.
Gerard trzepnął go w potylicę.
— Zamkniesz się czy nie?
Leo stłumił śmiech i zachował powagę, zakrywając usta dłonią.
— I co w związku z tym? — spytał.
— ...no jak to co? Leo, przecież to jest kolejny dowód przeciwko niemu.
— I co? Chcesz go tak po prostu wsypać jak jakiś kabel? — spytał Leo, unosząc brwi. Nie chciał chyba nawet wiedzieć, skąd Geri wziął takie informacje.
Ney nagle zmarszczył czoło i po chwili spojrzał na Gerarda, a jego ramiona zdecydowanie opadły.
— No właśnie.
Pique spojrzał z niedowierzaniem najpierw na Messiego, później na Neymara.
— Wy tak serio czy udajecie? — spytał retorycznie i dodał po chwili, pochylając się w stronę Leo z przebiegłym uśmiechem — A czy ktoś powiedział, że my go komukolwiek wsypiemy?
________________________________________________________
Jakoś tak chyba krótko, ale myślę, że na temat
Bójcie się mojej wyobraźni, oj bójcie, moi drodzy
Do wszystkich fanek Vasco- przepraszam za ten rozdział i obiecuję, że kolejny wam wszystko wynagrodzi :D
Dziękuję za wszystkie wasze komentarze! To naprawdę motywujące :3
Buziaki :* ♥
O, Boże. Geri ma plan, więc ja się już boję! :p Nie no, ale tak serio to już czekam na next. ;*
OdpowiedzUsuńRobienie z Munira "gangstera" bardzo mi się podoba! ;D A tak na serio, to ten chłopak jest przerażający.. Ciekawe co jeszcze kryje po swojej ciemniejszej stronie mocy.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział ;D
Munir na lewo załatwia typków, którzy mu nie podejdą? :D Gangsta Boy :D Ale dobrze by było w końcu i jego załatwić! Niech Vasco będzie szczęśliwy! Niech wszystko w końcu się rozwiąże!
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny ;)
Już nie mogę się doczekać żeby poznać cudowny plan Pique :) Czekam na następny!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ana :)
Chłopaki są zajebiści. Poszukali, popytali i znaleźli coś na tego Munira :D No, mistrzowie moi! XD
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Anto wydobrzeje.
Pique ma plan to wróży emocje :D poza tym on i Ney są świetni. To że robisz z Neya nadpobudliwego dzieciaka, z Gerarda poważnego na niby kombinatora a z Munira Bad Boya jest genialne! Czekam na next <3
OdpowiedzUsuń"— O koks, chodzi mu o koks — dodał Neymar, trzęsąc się jak dziecko. " - nie wiem czemu ale wyobraziłam sobie takiego podekscytowanego Neymara i całą tą sytuację i zaczęłam się śmiać jak głupia xd Na to do pokoju wszedł tata, tak patrzy na mnie, patrzy i "nie no, no ona nie jest normalna" i wyszedł xd Jak mnie przymknie w jakimś psychiatryku, to będzie to Twoja wina :D
OdpowiedzUsuńBooosz, ale mnie tu dawno nie było :P Ale tak to jest, jak człowiek zapracowany ;d W każdym razie, już wracam i wszystko nadrabiam :D
Lecę do następnego rozdziału, ale po prostu nie mogłam zostawić tego bez komentarza xd
:*