niedziela, 24 stycznia 2016

XI

 Leo wszedł do domu i niechętnie rzucił torbę na korytarzu. Pociągnął nosem, jeszcze raz przetarł twarz dłonią i westchnął głęboko. 
 Ciężko mu było w to wszystko uwierzyć. Całą drogę do domu wmawiał sobie, że to wcale się nie wydarzyło, że właściwie nic się nie stało. Ale się stało.
 Wszedł do salonu.
 Antonella siedziała na sofie i czytała jakąś książkę, opierając ją na swoim dużym brzuchu. Była widocznie pochłonięta lekturą, ale kiedy tylko zauważyła obecność Messiego, przerwała i spojrzała na piłkarza.
—Coś się stało?— spytała troskliwym tonem, patrząc w jego przekrwione, błyszczące oczy. 
 Leo szybko spuścił wzrok. Po chwili położył się na kanapie, kładąc głowę na udach An. Dziewczyna zmarszczyła brwi i utkwiła zmartwione spojrzenie na jego przymkniętych powiekach. Argentyńczyk nabrał nerwowo powietrza i przygryzł dolną wargę. 
 Źle mu było z tym, co się stało. Co się stało przez niego i było winą jedynie jego nieodpowiedzialności. 
—Zostałem odsunięty od składu— powiedział półgłosem. 
 Podniósł wzrok na Anto. A ona po prostu błądziła spojrzeniem po jego twarzy, jakby zupełnie nie wiedziała co odpowiedzieć. 
—Słyszysz, Mateo? Zawiesili tatusia— dodał, delikatnie wodząc palcem po brzuchu Antonelli.
—Leo, tak mi przykro— szepnęła, widząc ból malujący się na twarzy Messiego.
—Wiem— odparł krótko. Po chwili obrócił się na bok, utkwił wzrok w martwym punkcie na ścianie i powtórzył ciszej—Wiem. 
 Minęło kilka dobrych minut, zanim An zdecydowała się wykonać jakikolwiek ruch. W końcu wplotła swoje drobne palce w jego włosy i zaczęła się nimi delikatnie bawić. Leżeli tak dłuższy czas. Nie wymienili ani jednego słowa więcej. 
 A Leo czuł, że jego świat powoli obumiera. 

~*~ 

  Elena zasnęła na sofie Vasco. Chłopak odczekał, aż jej oddech się wyrównał i uspokoił, po czym wziął ją delikatnie na ręce i zaniósł na swoje łóżko. Na szczęście, dziewczyna się nie obudziła. Domyślił się, że tej nocy nawet nie zmrużyła oka. Przekonały go o tym, ledwie widoczne, cienie pod oczami i fakt, że zasnęła dosłownie w ciągu kilku minut ciszy, jaka między nimi nagle zapadła, po tym jak opowiadał jej o swoich najdziwniejszych wspomnieniach z dzieciństwa. Choć kilka razy wybuchła szczerym śmiechem, widział jak bardzo była zmęczona. 
 Kiedy już El spokojnie wtuliła się w jego poduszkę, Vas postanowił odszukać swój telefon. Znalazł go w kurtce i wcale nie zdziwiła go ilość wiadomości od Nożyka. Postanowił, że napisze mu jedynie uspokajające wyjaśnienie, więc wysłał mu coś o nagłych problemach rodzinnych
 Korzystając z tego, że Elena zasnęła na dobre, wziął z szafy czyste ubrania i zamknął się w łazience. Zdjął poplamioną krwią koszulkę i obejrzał uważnie swoje żebra. Rzeczywiście, tak jak przypuszczał, prawie połowa z nich była mocno posiniaczona. Jednak już nie bolały go tak, jak jeszcze chwilę po przebudzeniu. 
 Oprócz tego jego ciało było raczej w dobrym stanie, nie licząc rozciętej wargi i lekkiego siniaka na kości jarzmowej. Ogólnie- mogło być gorzej.
 Wziął gorący prysznic. Czuł, jak wraz w wodą, spływają po nim wszystkie wydarzenia minionej nocy. Nie za bardzo wiedział, dlaczego Munir mógł go uznać za jakiekolwiek zagrożenie. Kiedy wyrzucono go z La Masii, ostatecznie usunął z jego myśli najmniejszą chęć rywalizacji. 
 Messi wyszedł z kabiny prysznicowej, otarł obolałe ciało ręcznikiem, po czym owinął nim biodra. Przejrzał kupkę czystych ubrań, jednak nie znalazł w niej bokserek. Bez większych skrupułów wyszedł z łazienki i pewnie ruszył do sypialni. 
 Kątem oka zauważył śpiącą Elenę, zawiniętą w jego pościeli, więc spokojnie podszedł do komody i zaczął grzebać w szufladzie z bielizną. 
—Kurczę, mogłabym mieć taki widok codziennie. 
 Vasco uśmiechnął się łobuzersko, ale nie odwrócił się do dziewczyny. Po chwili usłyszał, że westchnęła głęboko. 
—Ile dziewczyn już ci to powiedziało? 
 Tym razem już nie wytrzymał. Zaczął się śmiać i spojrzał na dziewczynę.
—Paradoksalnie jesteś pierwszą, która mówi mi to po ostrym pobiciu. Pociesza cię to?— powiedział, przyglądając się, jak El przeciąga się na jego łóżku. 
—Ojej, no czuję się wyjątkowo— odparła, posyłając mu szeroki uśmiech. 
 Vasco wyjął z szuflady bokserki, których szukał. Odwrócił się do Eleny, w pełni świadomy tego, co się stanie. Zgodnie z jego przewidywaniami, wzrok dziewczyny zatrzymał się na wysokości jego posiniaczonego, ale dobrze umięśnionego torsu. Po chwili rudowłosa spojrzała mu w oczy.
—No całkiem ładny, muszę przyznać— powiedziała z uznaniem. 
 Chłopak uniósł znacząco jedną brew.
—Tylko tyle? Myślałem, że w końcu się na mnie rzucisz— odparł, udając obrażonego. Po chwili zasunął szufladę i wyszedł z sypialni. —Ogarnij się, zaraz wychodzimy— dodał, będąc już w łazience. Ubrał się, umył zęby i poprawił włosy jednym ruchem ręki. 
—A gdzie?— spytała nagle Elena. 
 Vas otworzył drzwi na korytarz i przez chwilę przyglądał się jak dziewczyna poprawia przed lustrem swoje rude loki, po czym związuje je w luźnego koka.
—Na uniwersytet. Skoro ty już tam studiujesz, pomożesz mi złożyć papiery, a później odwiozę cię do domu— odparł Vasco, krzyżując ręce na piersi. Był już prawie pewien, że prawo to jego przyszłość. Że to jest coś, co mógłby robić, jeżeli już został skazany na życie bez piłki. 
 Elena spojrzała na niego zrezygnowana. Przeszła przez salon, wzięła z sofy swoją torbę i założyła ją na ramię.
—Dzięki wielkie za nocleg. I za tę wspaniałą historię, którą się ze mną podzieliłeś. Naprawdę było miło poznać kogoś z rodziny Messich— powiedziała dziewczyna, posyłając mu ciepły, ale wymuszony uśmiech. — Radziłabym ci jednak odwiedzić szpital, nie wiesz, jak mocno mogłeś oberwać. 
 Messi zmarszczył brwi. 
—Chwila, chwila... Czy ty właśnie próbujesz mi uciec?— spytał, z niedowierzającym uśmiechem. 
—Nie, ja wcale nie uciekam. Po prostu spędziłam kilka godzin w twoim świecie, a teraz wracam do swojego, w którym muszę dopilnować kilku sprawodparła i uśmiechnęła się lekko— Być może do zobaczenia, Vas. 
 Elena pewnie ruszyła do wyjścia, ale chłopak zatrzymał ją, delikatnie łapiąc jej nadgarstek. Ona rzuciła mu błagalne spojrzenie. 
—Proszę, po prostu daj mi wyjść i żyć swoim życiem— powiedziała, patrząc mu w oczy. Ale kiedy Vasco nawet nie rozluźnił palców na jej dłoni i wbił w nią oczekujący wzrok, westchnęła ciężko. Spuściła zawstydzone tęczówki i po chwili powiedziała cicho— Nie pomogę ci w złożeniu papierów. Nie dostałam się na prawo. Rodzice jakiegoś bogatego dzieciaka właściwie kupili mu moje miejsce... Nie przyjęli mnie. 
 Vasco przez chwilę zastanawiał się nad tym o powiedziała. Teoretycznie, tym bogatym dzieciakiem równie dobrze mógł być on. Zrobiło mu się trochę głupio. 
 Puścił jej nadgarstek i zdjął z wieszaka swoją szarą bluzę.
—W takim razie jedziemy gdzieś, gdzie zgaduję, że jeszcze nie byłaś— powiedział wesoło, jakby przed chwilą wcale nie rozmawiali o jakiejkolwiek poważnej sprawie
 Elena podniosła na niego zaciekawione spojrzenie, ale po chwili zmarszczyła czoło. 
—No co?— spytał Vas. 
—Ty chcesz w takim stanie jechać na tym swoim czarnym cudeńku? 
 Powiedziała to z takim niedowierzaniem, że Messi prychnął śmiechem i rzucił jej wesołe spojrzenie. Wcale nie przejmowała się już tym, czym właśnie się z nim podzieliła, ani tym, co on o tym pomyśli. Interesowało ją tylko to, że on miał zamiar kierować.
—Dobrze, możemy iść pieszo na drugi koniec miasta, jeżeli tak bardzo wątpisz w moje umiejętności— powiedział, rozbawiony powagą, z jaką Elena na niego patrzyła. 
—Tego nie powiedziałam— odparła szybko i po chwili uśmiechnęła się łobuzersko. —Sugeruję tylko, że może mógłbyś mnie czegoś nauczyć. 
 Uśmiech Vasco zniknął w ułamku sekundy.
—Zwariowałaś? Dziewczyna kierująca miłością mojego życia? Nie ma mowy— powiedział śmiertelnie poważnie, przerażony samą tą myślą. Otworzył przed Eleną drzwi wejściowe i dodał— Czuję się dobrze. Na pewno na tyle dobrze, żeby nie zabić nas ani nikogo innego
 Elena prychnęła śmiechem
—Dobrze już, dobrze. Przecież tylko żartowałam. 
___________________________________________________________________  

Jest i XI. 
Praktycznie skończyłam już to opowiadanie i teraz będę tylko poprawiać to wszystko. Przed nami około 10 rozdziałów, może trochę więcej.
Dziękuję za wszystkie miłe słowa :)
Buziaki :* ♥