piątek, 2 października 2015

I

 Zaraz po zakończonym treningu, Leo przyspieszonym marszem udał się do sekretariatu, by wpłacić karę finansową. Szybko załatwił sprawę z jedną z asystentek Enrique, po czym, mijając na korytarzach niezrozumiałe spojrzenia pracowników biura Barcy, zbiegł schodami na podziemny parking. Stamtąd z piskiem opon ruszył w stronę centrum miasta, do mieszkania Vasco, łamiąc przy tym co najmniej połowę zasad kodeksu drogowego. 
 Od kiedy Rodrigo wyjechał, młody Messi zrobił się wręcz nieznośny. Zawsze miał całkiem dobry kontakt z ojcem, więc Leo właściwie nie dziwił się, że zaszły w jego zachowaniu duże zmiany, od kiedy został sam. Kiedy Tina, matka Vasco, zostawiła ich, w momencie kiedy chłopak miał 11 lat, Rod i on nabrali do siebie dystansu. Vasco zrobił się bardzo samodzielny, a jego ojciec uciekł w pracę.
 Ale Leo wiecznie odnosił wrażenie, że obu im wyszło to na dobre. 
 To nie zmieniało jednak faktu, że jego bratanek bardzo się zmienił. Nie minął nawet miesiąc od wyjazdu jego Rodrigo, a on z inteligentnego, uzdolnionego ucznia jednego z najlepszych prywatnych liceów w Barcelonie stał się...no właśnie.
 Kim się stał?
 Messi często odnosił wrażenie, że Vasco wcale tak bardzo nie zaskoczył wszystkich swoją zmianą. A przynajmniej na pewno nie samego siebie. Większość jego otoczenia chyba spodziewała się takiego obrotu spraw. 
 Vasco więc codziennie odwiedzał nowy klub, upijał się do nieprzytomności i dzwonił, żeby ukochany braciszek jego tatusia znalazł go gdzieś w najciemniejszych otchłaniach miasta i zabrał do domu.
 Leo już sobie wyobrażał nagłówki wszystkich gazet, kiedy już jakiś fotoreporter zrobi mu zdjęcie. 
 "Gwiazda futbolu gościem barcelońskiego klubu go go"
 Otwarcie przyznawał, że ma już tego dość i jest kilka innych ważniejszych spraw, którymi powinien się zająć. 
 Vasco był już dorosły i z logiki wynika, że wyrósł z opiekunek jakie od dzieciństwa zapewniał mu Rodrigo. Nic bardziej mylnego. Teraz potrzebował ich chyba bardziej niż kiedykolwiek. 
 Messi wysiał z samochodu i biegiem ruszył do mieszkania swojego bratanka.
 Czwarte piętro.
 Zepsuta winda.
 Kiedy Leo dopadł do odpowiednich drzwi, okazało się, że były otwarte. Lekko przerażony wszedł do środka i spostrzegł, że Vasco jest dokładnie tam, gdzie piłkarz go rano zostawił.
 Pod ścianą.
 Obok wejścia.
 Nie miał czasu. 
 Chłopak spał w najlepsze, a z Messiego zeszło całe napięcie. Z ulgą zamknął za sobą drewniane drzwi mieszkania, po czym rozejrzał się po jego wnętrzu. Kwatera młodego o dziwo lśniła czystością. Leo przez chwilę zastanawiał się czy dlatego, że odziedziczył po Rodrigo pedantyzm czy była to sprawa sprzątaczki, ale było naprawdę...czysto. 
 Skoro rano Argentyńczyk zostawił mieszkanie otwarte, a Vasco spał tak mocno, że nawet to jak ktoś wparował z rozmachem do jego królestwa, nie było w stanie go obudzić, to równie dobrze ktoś mógł go okraść. Tak więc Messi upewnił się, że mieszkanie jest puste, czy wszystko wygląda mniej więcej tak, jak ostatnio, utwierdził się w przekonaniu, że jego bratanek jest pedantem, po czym opadł z ulgą na sofę w salonie. 
 Słońce powoli wpadało do pomieszczenia przez okno od południa, rozjaśniając całe mieszkanie i myśli Leo.
 To nie może tak wyglądać. 
 Nie mógł zarywać nocy i treningów, żeby zajmować się synem brata. On ma 19 lat. Nie jest przecież dzieckiem. 
 Spojrzał na Vasco.
 Jego przystojną, młodą twarz okalały czarne włosy i kilkudniowy zarost. Czarna, skórzana kurtka od ojca już dawno skończyła lata swojej świetności, a buty z Adidasa też nie były w dobrym stanie. Messi nie miał pojęcia, dlaczego chłopak wciąż je nosił. 
 On był naprawdę specyficzny. 
 Zawsze jakoś trzymał się Leo, jako najmłodszego ze swoich wujków. Ale on sam nigdy go tak naprawdę nie rozgryzł. 
 Łączył w sobie wielki talent i inteligencję, ale chyba za bardzo nienawidził świata, żeby mu to wszystko pokazać. 
 A szkoda. Bo wszyscy by na tym skorzystali.
 Nagle Vasco chyba zaczęło przeszkadzać światło słoneczne, padające na jego twarz, bo skrzywił się i zaczął podnosić do siadu.
 Starszy Messi zdjął bluzę i wstał z sofy.
-Dzień dobry- mruknął i udał się do kuchni.
 Wyjął szklankę z szafki i nalał do niej możliwie najzimniejszej wody z kranu, po czym spokojnie wrócił do salonu. 
-Długo tu jesteś?- spytał zachrypniętym głosem chłopak, przecierając twarz dłońmi. 
 Leo podał mu szkło.
-Dopiero przyszedłem- odparł.
 Vasco spojrzał najpierw na naczynie, dopiero później na swojego wujka. Przez chwilę się wahał i w końcu wyciągnął dłoń. 
-Dzięki- wychrypiał, po czym upił łyk zimnej wody.
 Piłkarz podszedł do okna i skrzyżował ręce na piersi. Usłyszał, że chłopak wstał z podłogi, ściągnął buty i kurtkę.
-Złożyłeś papiery na studia?- spytał, choć chyba jednak znał odpowiedź.
-Nie- uciął chłopak.
-Byłeś na uniwersytecie?-spytał ponownie. 
-Nie.
-Vasco, kiedy ty się ogarniesz?- tym razem pytanie Leo było raczej retoryczne. Odwrócił się do bratanka, który właśnie rozkładał się na sofie, i dodał- To, że twój ojciec wyjechał sobie kurwa do Japonii, bo zechciało mu się robić karierę, to nie znaczy, że możesz tutaj robić, co ci się podoba! 
 On w odpowiedzi tylko wywrócił oczami i ułożył się wygodniej. Piłkarz, widząc jego spokój, zacisnął pięści i zdenerwował się jeszcze bardziej. 
-Ostatni raz przywiozłem cię z klubu. Mam dość opuszczania treningów, nieprzespanych nocy, szukania cię po całej Barcelonie i budzenia Thiago, kiedy wychodzę z domu o drugiej nad ranem- powiedział Leo możliwie najspokojniej -Rób ze swoim życiem, co tylko chcesz, ale mnie w to nie wciągaj. Dzwonię do Rodrigo, niech on cię ustawia, ja mam własnego syna i drugiego w drodze.
-Nie!- krzyknął nagle Vasco i podniósł się z sofy.
 Leo uśmiechnął się w duchu. Wiedział, że na samo wspomnienie o ojcu, chłopak zmieni zachowanie.
-Nie będziesz musiał mnie już tutaj przywozić- powiedział, choć ton jego głosu wciąż był arogancki.
-A co ze studiami?- spytał piłkarz, nie odpuszczając.
-Pójdę na studia. STUDIA. Prawnicze- warknął, nabierając typowej pewności siebie, po czym zacisnął usta w wąską linię i odwrócił wzrok. 
-Vas...- zaczął spokojnie starszy Messi, czując, że wchodzi na drażliwy temat.
-Studia, Leo. Nie żadna La Masia- powiedział chłodno i po chwili dodał -Idź już. Poradzę sobie.
 Piłkarz zawahał się przez chwilę, ale widząc upór na jego twarzy, wziął swoją bluzę i wyszedł z mieszkania bez słowa.
 I tu pojawiał się zasadniczy problem z Vasco.
 Najbardziej utalentowany chłopak, jakiego La Pulga znał, chciał iść na studia prawnicze zamiast grać w piłkę. 
 _________________________________________________________

Boże, jaki długi *-*
No ale ja go lubię. Spokojnie, Vasco jeszcze będzie fajniejszy, obiecuję :D
Jak pewnie zauważyłyście, jest tu jedna zasadnicza różnica. Otóż w opowiadaniu jest koniec listopada, a Anto wciąż jest w ciąży. Taki mały szczegół, wspomnę o tym w następnym rozdziale.
Zapraszam do komentowania 
Buziaki :* ♥ 


 

3 komentarze:

  1. Vasco będzie jeszcze fajniejszy?! Dziewczyno, ja już go kocham!
    Chłopiee! Dawaj do La Masii, nie bądź głupi! :D
    No wiedziałam, że opowiadanie będzie świetne, wiedziałam! I coraz bardziej upewniam się, że mam racje.
    Vasco taki trochę zbuntowany, lubimy to, ojjj lubimy :D Mam nadzieję, że Leoś wyprowadzi go na ludzi. No i czekam na to, aż pojawi się dziewczynaaa :D
    I wcaaale nie taki długi, mogłabyś dodać tak stronę, dwie... ewentualnie osiem :D
    Weny życzę! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ej, no przecież studia to nie taka zła opcja, a zresztą przecież to co się mówi, a ostatecznie zrobi to dwie różne sprawy. Zawsze może być prawnik grający w piłkę XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest genialnie <3 jaki ty masz talent! 💞 idę czytać dalej, haha

    OdpowiedzUsuń