niedziela, 7 lutego 2016

XII

—My w ogóle możemy tu być?
 Vasco przez chwilę męczył się z zamkiem, po czym, kiedy już przestał stawiać opór, uśmiechnął się tryumfalnie i otworzył przed Eleną metalowe drzwi do socjalnej części Camp Nou.
—Skoro mam klucze, to chyba nie jest włamanie— odparł Vas. 
 Dziewczyna przez chwilę mierzyła go wzrokiem, ale widocznie uznała to za wystarczające wyjaśnienie, bo szybko minęła Messiego w przejściu i ruszyła przez korytarz. Chłopak zamknął za nimi wejście i dogonił El.
—Byłaś tu kiedyś?— spytał, a idąc tuż za nią, uważnie obserwował wszystkie jej ruchy, które jednak były bardzo swobodne i spokojne. 
—Mówisz o stadionie czy pomieszczeniach dla personelu?— Dziewczyna zaśmiała się cicho, uważnie rozglądając się po coraz to szerszych pomieszczeniach, przez które przechodzili. 
 Vasco w odpowiedzi jedynie dźgnął ją palcem w żebra.
—Nie, nie byłam wcześniej na Camp Nou— dodała szybko, chcąc uniknąć kolejnego ciosu ze strony chłopaka. 
—Tak myślałem— odparł, uśmiechając się łobuzersko.
 Stanęli przed kolejnymi drzwiami, tym razem prowadzącymi prosto na płytę boiska. Na korytarzu, oświetlonym jedynie zielonymi awaryjnymi lampkami, zrobiło się całkiem cicho. Vas wyjął z kieszeni pęk kluczy i spojrzał na Elenę.
—Gotowa na, prawdopodobnie, najpiękniejszy widok w swoim życiu?— spytał półgłosem, spoglądając na rudowłosą.
 Ona przeniosła na niego podekscytowane spojrzenie i pokiwała głową. Messi uśmiechnął się do niej szczerze. Wybrał odpowiedni klucz, przekręcił go w zamku i otworzył przed nimi kolejne wielkie, metalowe drzwi. 
—Zamknij oczy— powiedział tuż nad jej uchem, po czym złapał ją za rękę. 
 Elena wykonała jego polecenie i mocno ścisnęła jego dłoń. Vas pokręcił lekko głową, wciąż szeroko rozciągając usta. Pewnie ruszył tunelem prosto na murawę, prowadząc za sobą dziewczynę. 
 Kiedy stanęli na granicy boiska, Messi zatrzymał się i rozejrzał po cichym, pogrążonym w ciemności stadionie. 
 Byli sami. 
 Przeniósł wzrok na rudowłosą. Śliczną, uroczą i równie złośliwą El, która chyba postanowiła namieszać mu w głowie. A on wcale nie próbował się jej opierać. Chciał poświęcić trochę czasu tej małej kupce pewności siebie, troski, spontaniczności i... czegoś, czego nie potrafił nawet nazwać. A co zdecydowanie go przyciągało.
—Witaj w moim świecie, Eleno— powiedział cicho. 
 Dziewczyna nabrała powietrza w płuca i otworzyła oczy. Na jej twarzy pojawił się tak urzekający zachwyt, że Vasco po prostu nie miał serca, by przeszkodzić jej w tym zachwycie jakimikolwiek jeszcze słowami. 
 Rudowłosa zrobiła kilka kroków do przodu i zaczęła dosłownie z zapartym tchem rozglądać się po stadionie. Vasco z kolei stał z boku i, przyglądając się jak El podziwia puste, nocne Camp Nou, włożył ręce do kieszeni spodni, po czym uśmiechnął się pod nosem. 
—Boże, jak tu pięknie. W ciągu dnia pewnie nie jest tu tak cudownie... albo może nawet jest jeszcze cudowniej— mówiła, raczej bardziej do siebie niż do niego. 
—Podoba się?— spytał Vas, widząc jej radość. 
—No pewnie—odparła, wciąż jakby w transie rozglądając się po obiekcie. Nagle stanęła w miejscu i posłała mu pełne wdzięczności spojrzenie.— Dziękuję.
 Chłopak rozłożył ręce i ukłonił się teatralnie.
—Polecam się na przyszłość— powiedział z szerokim uśmiechem. 
 Elena zaśmiała się, po czym wróciła do podziwiania stadionu. Podczas gdy ona obchodziła boisko dookoła, co chwilę powtarzając pełne zachwytu słowa uznania, Vasco usiadł na ławce rezerwowych i w milczeniu się jej przyglądał.
 Mógł spełnić jej marzenie. Mógł oddać jej miejsce na liście uniwersytetu, które wciąż na niego czekało, a on wciąż nie mógł się zdobyć na złożenie ostatnich dokumentów. Elena nie musiałaby wtedy tracić roku lub iść na medycynę, tak, jak oczekiwała tego od niej rodzina. A on miałby idealny pretekst, żeby nie iść na te studia. 
 No właśnie.
 Ale co wtedy? Do piłki nie mógł przecież wrócić. Inna uczelnia? Inny kierunek? To też go jakoś optymizmem nie napawało. 
 Spojrzał jeszcze raz na Elenę.
 Co chwilę łapał się na tym, że za bardzo jej się przyglądał. Jej oczom, włosom, twarzy. Ta dziewczyna naprawdę skradła jego względy, wcale się o to zbytnio nie starając. To była dla niego niecodzienna sytuacja. 
 Rudowłosa po chwili podeszła do niego i opadła na sąsiedni fotel.
—Mogę umierać— powiedziała ze szczerym uśmiechem na ustach. 
 Vasco prychnął cichym śmiechem. 
—Ja bym wolał zrobić jeszcze kilka rzeczy— odparł, przenosząc wzrok na swoje dłonie. 
—Jakieś sugestie?— spytała zaciekawiona Elena. 
 Vas pomyślał o dołączeniu do pierwszej drużyny Barcy, później o wygraniu El Clasico, a na końcu o wzniesieniu pucharu Ligi Mistrzów. 
 Wyjął z kieszeni paczkę papierosów i swoją zapalniczkę z wygrawerowaną datą.
—Vasco?
—Hmm? 
—Nie tutaj— powiedziała całkiem poważnie. 
 Chłopak zaśmiał się cicho, po czym spojrzał rozbawiony na Elenę.
—Dlaczego? 
—Proszę, nie tutaj. Palisz, kiedy myślisz o Barcelonie, prawda? 
 Messi spoważniał i na chwilę zawiesił wzrok na opakowaniu ulubionych papierosów.
—Palę, kiedy myślę, że zniszczyłem sobie życie— odparł spokojnie. 
—Nic nie zniszczyłeś, Vas. To nie twoja wina, że Munir po prostu ci zazdrościł— powiedziała pewnie Elena. Po chwili dodała ciszej— Dziwię się tylko, że nie spróbowałeś komuś o tym powiedzieć i tego wszystkiego jakoś wyjaśnić. 
 Vas przypomniał sobie o 'znajomych' El Haddadiego i groźbach, jakie wielokrotnie od nich słyszał. Tę część historii zdecydowanie wolał przed Eleną i wszystkimi innymi ukryć
 Messi zawahał się przez chwilę, po czym wsadził paczkę i zapalniczkę z powrotem do kieszeni i uśmiechnął się lekko do El.
—Chodź, zawiozę cię do domu. Późno już— powiedział, wstając ze skórzanego fotela.  

~*~ 

   Vasco zatrzymał motor przy ładnym, jednorodzinnym domu z dużym ogrodem, pełnym przekwitających róż. Wyłączył silnik. 
 Elena zsiagła ze ścigacza, po czym zdjęła kask, uwalniając spod niego rude włosy. Podała go chłopakowi. 
—Dziękuję— powiedziała z szerokim uśmiechem.
 Vas w odpowiedzi jedynie kiwnął głową. Przez chwilę przyglądał się dziewczynie, ale kiedy ona skinęła na pożegnanie w jego stronę, a on już prawie zdecydował się na powrót do mieszkania, zdjął szybko swój kask. 
—Pójdź jutro na uniwersytet. Może jednak przyjmą cię w ramach zimowej rekrutacji— powiedział pewnie.
 Elena z powrotem na niego spojrzała i uśmiechnęła się smutno.
—Mi się takie cuda nie zdarzają, niestety. 
—A ja to co?— oburzył się Messi, marszcząc czoło. 
—Ty jesteś przygodą na najwyżej parę dni— odparła, posyłając mu pełne sympatii spojrzenie.
—Ej no, naprawdę? Poważnie- traktujesz mnie tak materialnie?— spytał smutno Vasco, a kiedy Elena w odpowiedzi pokiwała głową z szerokim uśmiechem, dodał, mrużąc powieki— Jesteś zła kobietą.   
—A ty złym facetem. I dlatego się lubimy— powiedziała wesoło Elena i dała mu krótkiego buziaka w policzek— W telefonie masz mój numer.
—A skąd on się tam wziął?— Tym razem Vas był naprawdę zaskoczony. 
—Zapisałam jak spałeś— odparła niewinnie dziewczyna, robiąc kilka kroków w tył. Kiedy dotarła do furtki, uśmiechnęła się uroczo i dodała— Dobranoc, Romeo— po czym odwróciła się, otworzyła wejście do ogrodu i ruszyła ścieżką do drzwi domu. 
Słodkich koszmarów, Julio— odkrzyknął za nią, a kiedy Elena przekroczyła próg mieszkania, uśmiechnął się. 
 Ta dziewczyna zdecydowanie zakręciła mu w głowie.
 I już postanowił. Może i nie wróci do piłki, ale na prawo też raczej nie pójdzie. A mógł spełnić marzenie tej rudowłosej dziewczyny. 
 ________________________________________________________

Tak, to jest właśnie ten rozdział, w którym dotarło do mnie, jak bardzo polubiłam te opowiadanie.
Elena&Vasco, ciąg dalszy. Ale mogę wam rzucić spojlerem, że w następnym rozdziale dojdzie do przełomu. I wy już chyba dobrze wiecie, jakiego.
Dziękuję za wszystkie komentarze
Buziaki :* ♥      

5 komentarzy:

  1. Aaaa! Wielbię Cię za ten rozdział! ;* Z całego serca życzę Vasco, żeby dołączył do drużyny, a Munir niech się wypcha. -.- Ale mogę tylko czekać na to, co wymyślisz, kochana. Mam nadzieję, że nie każesz mi czekać zbyt długo. ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz co? Krótko! I to zdecydowanie. Tak się fajnie to czyta, czyta i czyta, aż tu nagle koniec :(
    Podoba mi się to co jest między tą dwójką. Są razem świetni! Widać pomiędzy nimi chemię i te dziennie zaloty.
    Nadal z niecierpliwością czekam na moment jego rozmowy z wujkiem albo ojcem... Musi się to w końcu wyjaśnić, a Munir powinien za to dostać karę.
    Czekam na kolejny rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Super ! :) :*
    Pozdrawiam i zapraszam
    www.vvbre.blogspot.con

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny duet z tej dwójki, naprawdę udane dopasowanie :D Ich charaktery razem to wybuchowa mieszanka nieco. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziewczyno, wiesz co właśnie ze mną zrobiłaś? ;_;
    Ja też chce żeby ktoś mnie tak zabrał na Camp Nou!
    Uwielbiam tą dwójkę :D Vasco typowy badboy i El, która ma niezły charakterek. Myślę, że Messi dobrze robi rezygnując z prawa i mam nadzieję, że wróci do Barcelony :D

    OdpowiedzUsuń